2010/11/27

Czy warto inwestować w lokaty?

Oprocentowanie lokat oferowane przez banki jest dzisiaj z pewnością atrakcyjne. Trzeba jednak uważać, bo wysokie oprocentowanie, jakie dzisiaj proponują banki, tylko pozornie może być atrakcyjne. Nie bez przyczyny wyższe odsetki ING zaproponował na lokacie rocznej, a Meritum na dwuletniej, czyli na depozytach długoterminowych. Inwestując dzisiaj w te lokaty, musimy zamrozić pieniądze na rok lub dwa. Można je co prawda wycofać wcześniej, ale wtedy stracimy odsetki. Tymczasem niewykluczone, że w najbliższym czasie inne banki przebiją ofertę konkurencji.

Warto pamiętać, że w sytuacji, kiedy rośnie inflacja i mówi się o możliwości wzrostu stóp procentowych, z dystansem należy podchodzić do długoterminowych lokat o stałym oprocentowaniu. Nie należy rzucać się na pierwsze lepsze okazje. Taki okres można przeczekać, lokując pieniądze na krótszy okres, i popatrzeć, co przyniesie najbliższa przyszłość. Być może za kilka miesięcy na rynku będzie można znaleźć ciekawsze, lepiej oprocentowane lokaty.

Wiadomo jednak, w jakie lokaty nie wchodzić. Eksperci z Open Finance przyjęli, że za rok, w listopadzie 2011 r., inflacja wyniesie 3,5 proc. w skali roku (jest to inflacja prognozowana przez Getin Noble Bank). Jeżeli nie chcemy stracić, nie powinniśmy dzisiaj inwestować w lokatę roczną, której oprocentowanie nie wynosi co najmniej 4,33 proc. Wszystkie depozyty z niższym oprocentowaniem przyniosłyby straty. Oczywiście gdyby inflacja okazała się niższa, ochronę oszczędności dałyby też lokaty z niższym oprocentowaniem.

2010/11/10

Luksus na liście zakupów

Na co więc najwięcej wydają klienci centrów handlowych? Ponad 50% wydatków trafia do sklepów z ubraniami, 20% pochłaniają sklepy ze sprzętem, 10% restauracje i kawiarnie. 2% zawartości portfela trafia do kin, a 15% do sklepów z kosmetykami. – Wydatki są tak różne, jak atrakcje, które oferują centra handlowe. Niekwestionowanym jednak liderem listy zakupów od lat są ubrania.

2010/11/07

Inflacja kosztów życia

Inflacja kosztów dotyka każde gospodarstwo domowe. Jak powszechnie wiadomo, praca wypełnia cały dostępny czas i jak się okazuje podobnie dzieje się z naszymi budżetami -- większość z nas po prostu wydaje mniej więcej tyle, na ile pozwala jemu budżet.

Programy takie jak budżet domowy pozwalają nam kontrolować aby nie wydawać więcej, ale nie rozwiązuje to zupełnie samego problemu wydawania więcej w sytuacji, gdy nasze dochody rosną. Okazuje się bowiem że jeżeli nawet ograniczymy się do jednej pary jeansów miesięcznie to w sytuacji gdy zmienimy pracę na lepiej płatną, po prostu zaczynamy kupować droższe jeansy, chociaż zawsze byliśmy zadowoleni z poprzedniej marki. Podobnie z kosmetykami, wakacjami, na które się wybieramy i wszystkim innym co trafia do naszego koszyka – okazuje się że wraz ze wzrostem dochodów kupujemy więcej lub lepszej jakości.

Poniżej kilka sposobów na uniknięcie zaklętego koła kolejnych podwyżek i coraz większych wydatków. W końcu życie nie jest po to żeby oszczędzać, tylko żeby gospodarować zasobami bardziej efektywnie:

1. Zaplanuj większe oszczędności zamiast wydawać więcej

Zamiast wydawać całość większego dostępnego dochodu za każdym razem jak się powiększa, zaplanuj plan oszczędnościowy. Budżet Domowy jest znany ze złotej reguły 10%, którą od dłuższego czasu proponujemy naszym użytkownikom jako całkiem zdrową wysokość dochodu odkładanego co miesiąc na "czarną godzinę". Może zatem przy kolejnej podwyżce warto podnieść wartość oszczędności (w programie: budżetu na oszczędności) o wysokość podwyżki / premii lub bonusu przed podnoszeniem jakiegokolwiek budżetu?

2. Zainwestuj bonus przenosząc go od razu na inne konto

Ile razy kiedy otrzymaliśmy coroczny bonus lub premię uznaniową, zatrzymaliśmy ją na koncie tylko po to żeby zobaczyć jak "rozpuszcza" się w kolejnych miesiącach. Lepszym sposobem zapewne jest otworzenie taniego konta oszczędnościowego lub subkonta w ramach posiadanego RORu, zasilenie go bonusem. W ten sposób nie musimy martwić się o to jak najefektywniej zainwestować nasze oszczędności, nie kosztują nas wiele i wiemy dokładnie że pozostaną nietknięte do czasu aż nie zadecydujemy jak dokładnie je spożytkować.

3. Spłać karty kredytowe lub inne kredyty w całości

Spłacając jakieś mniejsze lub większe zobowiązania (poza kredytem hipotecznym) za pomocą premii lub bonusu, lub zwiększając wysokość miesięcznej spłaty proporcjonalnie do podwyżki mamy dwie korzyści w jednym: po pierwsze nie zwiększamy naszych stałych wydatków dając nam więcej przestrzeni do manewru w przyszłości, a po drugie zmniejszamy wysokość miesięcznych odsetek, które moglibyśmy spłacać gdyby trzymać się dotychczasowej wysokości rat lub spłat karty.

2010/11/01

Czy warto oszczędzać?

Ponad połowa Polaków wszystkie pieniądze wydaje na bieżące potrzeby. Tylko co dziesiąty z nas regularnie oszczędza - wynika z raportu Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy "Postawy Polaków wobec oszczędzania".

Czy warto oszczędzać? Wydawać by się mogło, że odpowiedź jest oczywista. Okazuje się jednak, że tak myśli tylko nieco ponad połowa Polaków (58 proc.). To mniej niż w poprzednich latach, kiedy sens w oszczędzaniu widziało 62 proc. (2008 r.) i 66 proc. (2009 r.) badanych.

Eksperci Pentora, instytucji, która zrealizowała badanie, uważają, że ten spadek jest wynikiem przekonania o tym, że kryzys się już skończył. Kiedy gospodarka zwalnia i ludzie tracą pracę, posiadanie oszczędności daje poczucie bezpieczeństwa. Kiedy mamy pracę, mniej przejmujemy się przyszłością.

Ale to tylko deklaracje. W praktyce jest nieco lepiej. Co prawda 52 proc. Polaków wszystkie pieniądze wydaje na bieżące potrzeby, ale rok temu przyznawało się do tego 58 proc. Polaków. To najczęściej osoby starsze (powyżej 60. roku życia), gorzej wykształcone, zarabiające poniżej 1,5 tys. zł. Ponad jedna trzecia respondentów z reguły wydaje na tzw. życie, ale od czasu do czasu może coś zaoszczędzić. Regularnie oszczędza tylko co dziesiąty Polak. W tej grupie 75 proc. odkłada regularnie do 25 proc. miesięcznych dochodów. Tylko 1 proc. Polaków stać na to, by odłożyć ponad połowę pensji. Nie myślimy jednak o długoterminowym oszczędzaniu, zbieramy pieniądze np. na wakacje. Ok. 60 proc. odkłada zaskórniaki góra na trzy lata.

Tradycyjnie Polacy nie myślą o emeryturze. Wśród wszystkich badanych tylko 11 proc. deklaruje, że oszczędza na ten cel poza ZUS i drugim filarem, czyli w otwartych funduszach emerytalnych. Są to najczęściej osoby w wieku 30-39 lat, z wykształceniem średnim bądź wyższym, członkowie rodzin z dochodem powyżej 2,5 tys. zł. Jak najlepiej oszczędzać na dodatkową emeryturę? Osoby, które to robią, wymieniają najczęściej inwestycje w nieruchomości i ziemię, konta oszczędnościowe, lokaty bankowe i fundusze inwestycyjne. Dla osób, które nie odkładają na emeryturę, najlepszym sposobem jest dodatkowy etat.

Z podejściem do inwestowania jest jeszcze gorzej. Tylko 7 proc. deklaruje, że to robi, a więc kupuje akcje, obligacje, fundusze inwestycyjne, dzieła sztuki czy nieruchomości. Większość z nich (65 proc.) inwestuje długoterminowo - powyżej trzech lat. Są to z reguły osoby w wieku 40-59 lat, z wyższym wykształceniem, z dochodami powyżej 4 tys. zł.

Według Mariusza Pawlaka z MMT Management Polaków można podzielić na trzy grupy. Pierwsza, najmniej liczna, to osoby majętne, które w latach 90. sprzedawały już swoje firmy. Kolejna grupa to kredytobiorcy, którzy właśnie rozpoczynają własną działalność gospodarczą. Nie reinwestują zysków, bo jeszcze ich nie mają. Ostatnia grupa to część społeczeństwa, która jest nastawiona wyłącznie na bieżącą konsumpcję oraz ewentualnie zakup nieruchomości. W Polsce brakuje klasy średniej, która potrafiłaby oszczędzać, a co więcej - miałaby na to wolne środki.

Oszczędności Polaków, które chociaż stanowią aż 80 proc. PKB, są jednak generowane przez jedynie 40 proc. społeczeństwa - ponad połowa Polaków całe swoje dochody wydaje na bieżące potrzeby - wynika z październikowego raportu Fundacji Kronenberga przy City Handlowy. Są to najczęściej osoby starsze, słabo wykształcone, które zarabiają mniej niż 1,5 tys. zł.

Oszczędzanie na koncie osobistym

Co dziesiąty Polak trzyma oszczędności w przysłowiowej skarpecie - mówi Norbert Konarzewski z Fundacji Bankowej im. Leopolda Kronenberga. Ponad jedna trzecia wykorzystuje formę do tego nieprzeznaczoną - konto osobiste. - Wynika to z awersji do ryzyka w szczególności wśród osób pokolenia 50+. Żyli oni w czasach komunistycznych, nie budowało się wtedy zaufania do systemu bankowego. Później - nagle - kiedy produkty finansowe zaczęły być dostępne, były one od razu bardzo skomplikowane, więc ludzie wybierają najprostsze opcje, które według nich są najbardziej bezpieczne - tłumaczy Mariusz Pawlak.

anpop, gazeta.pl, 2010-10-31, ostatnia aktualizacja 2010-10-29 08:10